Karol – mój podopieczny, partner treningowy oraz przede wszystkim bardzo dobry kolega. Schudł aż 60kg z dawnych 145! Ale dobrze go znam i wiem, że nie spocznie na laurach. Jego celem i marzeniem jest wystartowanie w zawodach kulturystycznych. Ale lepiej będzie jak przeczytacie co sam o sobie pisze, bo poprosiłem go o to, żeby w skrócie opowiedział nam swoją historię. Oto ona:
„Od dziecka byłem chłopcem, który zawsze był gdzieś na boku, nie miałem zbyt dużo znajomych i zawsze byłem najgrubszy. Jakoś to mi nie przeszkadzało dopóki nie nadszedł okres dojrzewania i wszyscy chłopacy wokół mnie mieli fajne dziewczyny, a ja twierdziłem, że nigdy sobie nie jej znajdę i często byłem wyśmiewany za plecami. Wstydziłem się siebie i nie wiedziałem jak mam sobie pomóc.
Uciekłem w gry internetowe, które szybko stały się nałogiem. To było chyba najgorsze co mogłem zrobić. Zacząłem tyć, grałem po 24 godziny na dobę, czasem po 2 dni bez snu. Spałem od rana do wieczora, jadłem z lodówki wszystko co było jej zawartością. Czasami aż moja mama mówiła, że założy kłódkę na lodówkę. Na dodatek przeprowadziłem się na stałe do innego kraju i straciłem wszystkich znajomych, a i tak miałem ich bardzo niewielu i byłem nieśmiały, więc ciężko było o nowych. To totalnie mnie załamało.
Ale wszystko zaczęło się zmieniać gdy w roku 2012 waga pokazała 145 kg przy wzroście 173cm. Znajomy mi wysłał filmik z Zyzzem, który był jednym z najsławniejszych fitness modeli i strasznie mnie zmotywował. Zacząłem ćwiczyć – próbowałem robić jakieś nieudolne pompki na kolanach, bo na prostych nogach nie dawałem rady. Ze łzami w oczach starałem się jak mogłem. Było bardzo ciężko, bo nigdy wcześniej nie miałem żadnej styczności ze sportem i prawie nie miałem mięśni, tylko sam tłuszcz. Ale wmawiałem sobie, że to co osiągam bez bólu jest nic nie warte i nadal małymi kroczkami szedłem na przód.
Pewnego dnia spotkałem sąsiada na klatce w bloku i powiedziałem mu, że staram się schudnąć. Długo nie musieliśmy rozmawiać, żeby zabrał mnie na siłownię i tak przez pół roku ćwiczyliśmy, a waga schodziła powoli w dół. Niestety nie miałem żadnego pojęcia o diecie i o tym jak poprawnie trenować.
Następnie pojawił się Adam Kuncicki i przytoczył mi słowa: „Musisz być jak bestia! Sukces sam do Ciebie nie przyjdzie. Musisz zapieprzać i uwierzyć, że to co chcesz osiągnąć Ci wyjdzie.” Zobaczyłem, że to co mówi ten chłopak ma sens. Zaczął mi pomagać, pokazał co to dieta i motywował mnie. Jako jedyny wierzył, że dam radę, był jedyną osobą, która mnie wspierała, bo reszta osób mówiła mi – ,,Po co to robisz, skoro i tak nie schudniesz?”.
Było bardzo ciężko ale się nie poddawałem. Zacząłem zdrowo jeść, racjonalnie się odżywiać , do tego nadal kontynuowałem treningi na siłowni i dorzuciłem treningi cardio. Zaangażowałem się w to do tego stopnia, że totalnie zmieniłem styl życia i stało się to moją pasją. Waga stopniowo, z tygodnia na tydzień zaczęła ładnie schodzić w dół. Samopoczucie zaczęło się poprawiać i powoli przestawałem już być spasionym grubasem. Z czasem stawałem się być bardziej pewny siebie i śmiały wobec dziewczyn, jak i kolegów, których zaczęło przybywać. Wszystko zaczęło się zmieniać.
Na chwilę obecna wazę 84 kg, ale to nie koniec i mam w planach jeszcze zejść z wagi. Moim marzeniem jest wyjście na scenę kulturystyczną, bo chcę sobie coś udowodnić. Wiem, że jeszcze dużo mi do tego brakuje i to odległa przyszłość ale bardzo ciężko na to pracuję.
Na koniec chciałem Wam napisać abyście się nigdy nie poddawali, spełniali marzenia i uparcie dążyli do swoich celów. Zawsze jest ktoś lepszy i gorszy ale im dłużej ćwiczysz, tym mniej jest tych lepszych. Pozdrawiam – Karolek. 🙂”
Więcej zdjęć przed i po:
Ja mogę tylko dodać, że jestem dumny z Karola i bardzo się cieszę, że mogłem mieć udział w jego sukcesie. Nie zdarzyło mi się widzieć kogoś tak bardzo zdeterminowanego jak on. Sam byłem świadkiem, gdy przeprowadzając z nim ostry trening zaczął płakać i krzyczeć z bólu ale mimo wszystko nie przestał ćwiczyć i dokończył robotę. Dlatego jestem pewien, że osiągnie swój następny cel i spełni swoje marzenie o jakim wspomniał.
Mam nadzieję, że to Was zmotywowało i uświadomiło, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a jedyne ograniczenia to te, które sami sobie narzucamy. Podziel się tą historią, z kimś kto może tego potrzebować – to Cię nic nie kosztuje. 😉